logo miasta - trzy kolorowe spichrze
Translate:

Bydgoszcz miał w sercu




Dokładnie 91 lat temu urzędowanie na fotelu prezydenta Bydgoszczy rozpoczął Leon Barciszewski. 8 listopada 1932 roku wygłosił przemówienie, które było zapowiedzią zmian jakie czekały nasze miasto.


Barciszewski jest zdecydowanie najbardziej znanym prezydentem międzywojennej Bydgoszczy. Urodzony w podpoznańskich Tulcach bardzo szybko rozpoczął działalność patriotyczną. Za swoją propolską postawę wydalony został nawet z poznańskiego gimnazjum. Po służbie wojskowej w armii pruskiej, wyjechał do Berlina. Początkowo pracował fizycznie, ale szybko włączył się w działalność towarzystw wspierających Polaków w Niemczech. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości pełnił funkcję wicekonsula i konsula RP w Essen.

Niewiele brakowało, a prezydentem Bydgoszczy zostałby już w 1922 roku. Zgłosił się do konkursu na to stanowisko, ale ostatecznie w głosowaniu przegrał jednym głosem z Bernardem Śliwińskim.
Dwa lata później był już najpierw burmistrzem, a potem prezydentem Gniezna. Pod jego rządami Gniezno bardzo się zmieniło. Barciszewski zainicjował wiele inwestycji, które na trwałe zmieniło wielkopolskie miasto.
Nowy etap w życiu Leona Barciszewskiego rozpoczął się 23 września 1932 r. To wtedy bydgoska Rada Miasta zdecydowała, że to właśnie były włodarz Gniezna przez najbliższe 12 lat zarządzać będzie Bydgoszczą.

8 października 1932 r. był dniem wyjątkowym w międzywojennej historii naszego miasta. Zaczęło się od mszy św. w kościele farnym w intencji pomyślnych rządów. Potem wojewoda wielkopolski hrabia Roger Raczyński wprowadził nowego prezydenta do ratusza.
- Powołany na pierwszego urzędnika tego miasta, chcę być pierwszym nie tylko w moich prawach, ale w spełnianiu swoich obowiązków - mówił Leon Barciszewski podczas swojego pierwszego wystąpienia w nowej roli. Przy okazji przygotował mieszkańców na trudne czasy. – Zdaję sobie sprawę, w jakich w tej chwili żyjemy warunkach ekonomicznych (…). Czeka nas ciężka i mozolna praca - dodawał.
Pracy rzeczywiście miał sporo, bo światowy kryzys gospodarczy fatalnie odbił się na kondycji finansowej miasta. Bardzo duże bezrobocie sprawiało, że wielu mieszkańców żyło w nędzy. Barciszewski szybko udowodnił jednak, że jego wybór nie był błędem. Zdobył środki na dokończenie budowy szpitala miejskiego (obecnie Szpital im. Jurasza), który uchodził wówczas na najnowocześniejszy w Polsce oraz elektrowni na Jachcicach. W Bydgoszczy powstały nowe zakłady produkcyjne, po latach stagnacji rozwijać zaczęło się też budownictwo komunalne. Skutecznie łagodził rodzące się konflikty pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami politycznymi, a także pomiędzy Polakami, a mniejszością niemiecką w Bydgoszczy. Włączył się w rozwój życia kulturalnego i sportowego mieście. Działał w wielu stowarzyszeniach i organizacjach. Wysoki, z łysiną, w okularach i charakterystyczną bródką był ulubionym tematem dla karykaturzystów. Co ciekawe sam oprócz książek, które kochał, chętnie kolekcjonował też... swoje karykatury.

Latem 1939 r. wspólnie z synem Januszem planował wybrać się w podróż do Stanów Zjednoczonych. Jednak pierwsze decyzje mobilizacyjne zniweczyły ten plan. Postępy wojsk niemieckich we wrześniu 1939 r. był dla Barciszewskiego szokiem. 3 września udał się do Włocławka na zwołaną przez wojewodę pomorskiego naradę prezydentów miast. Tam zarządzona została dalsza ewakuacja. Leon Barciszewski dotarł do Warszawy, gdzie spotkał się z rodziną. Już w komplecie udali się najpierw do Lublina, a później do Lwowa. To tam dowiedział się o mordach na ludności polskiej w Bydgoszczy i oskarżeniach pod swoim adresem. Okupanci oskarżyli go m.in. o sprzeniewierzenie pieniędzy miejskich.

Wierząc, że sprawiedliwość zwycięży Barciszewscy 9 września wrócili do Bydgoszczy, gdzie zatrzymali się u zaprzyjaźnionej rodziny Chrzanowskich przy ul. Długiej 2. Jeszcze tego samego dnia o godz. 20 gestapo aresztowało prezydenta miasta, jego żonę i syna. Przewieziono ich do siedziby gestapo przy ul. Poniatowskiego. Barciszewski był torturowany. Prawdopodobnie 10 listopada stanął przed sądem, który na podstawie sfabrykowanych dowodów skazał go na śmierć. 11 listopada 1939 r. został rozstrzelany. Miejsce egzekucji i pochówku nie jest znane. Los ojca podzielił 18-letni syn Janusz.
Bydgoszcz nie zapomniała o swoim prezydencie. Co roku 11 listopada pod pomnikiem Leona Barciszewskiego na Wełnianym Rynku składane są kwiaty, a inwestycje zapoczątkowane podczas jego rządów w mieście do dziś służą mieszkańcom.